Kot z Cheshire Kot z Cheshire
1111
BLOG

Plexit?

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Brexit Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Na ostatnią propozycję KE w sprawie przymusowej relokacji emigrantów spoza UE do krajów członkowskich, pod grozbą kar finansowych w razie odmowy, można spojrzeć z wielu stron. Oczywiście jest to problem prawny i proceduralny, związany z uzurpacją przez KE coraz większego zakresu kompetencji o których nie ma słowa w traktatach unijnych, można się zastanawiać nad skutkami wdrożenia takich procedur, tymi krótkofalowymi (wzrost fali emigracyjnej) i długofalowymi (wzrost konfliktów etnicznych w Europie) itp.

Dla mnie jednak chyba najciekawszy jest aspekt polityczny tych zakusów. Ten najbardziej aktualny, ten „tu i teraz”. Pierwszy kontekst który się narzuca to „brexit”. Ostatnie sondaże wskazują na to, że jego zwolennicy i przeciwnicy idą łeb w łeb, a zwolennicy są o pół łba do przodu. Instytucje europejskie zdawały się zawsze być przeciwko „brexitowi”. Tymczasem jest niemal oczywiste, że takie ostentacyjne zawłaszczenie kolejnych kompetencji przez KE w stosunku do państw członkowskich to woda na młyn zwolenników wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii! Podobnie z odbiorem propozycji KE w tzw. nowej UE, a więc przede wszystkim w państwach Europy Środkowej, ze szczególnym naciskiem na Polskę. Tu także propozycja KE jest nożem wbitym w plecy ekipy właśnie odsuniętej od władzy, ekipy (dodajmy to by nie zostawiać niedomówień) szczególnie uległej i czułej na interesy niemieckie i szerzej- unijne, w Polsce.

Głupota? Możliwe, ale aż niewiarygodne- tak głupi to oni chyba jednak nie są. Trudno tu znalezć wytłumaczenie, coraz bardzie jednak zaczynam się skłaniać ku interpretacji tych faktów jako ujawnienia rzeczywistych, a dotąd oficjalnie ukrywanych interesów politycznych dominujących w KE. Powiedzmy od razu: interesów niemieckich.

Wygląda na to, że wbrew oficjalnym deklaracjom i wbrew oczywistym interesom ekonomicznym, Niemcy zmierzają do wypchnięcia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, po to by ją ostatecznie i w pełni zdominować. Nie znajduję tu innego wytłumaczenia, jeśli KE (pojęć: KE i Niemcy używam wymiennie) zależy na pozostaniu WB w UE, to jej ostatnie posunięcia świadczyły by o tym, że tam nikt nie panuje nad tym co robi i nie potrafi przewidywać najprostszych następstw swoich kroków, a w to jednak nie wierzę. Po wypchnięciu WB z UE, kraje Środkowej Europy zostaną pozbawione jakiejkolwiek szansy na obronę swoich interesów w razie ich kolizji z interesami Niemiec, tym bardziej, że precedens z bezprawnym zawłaszczeniem kolejnych kompetencji przez KE ułatwi dalsze tego rodzaju posunięcia, zmierzające do budowy omnipotencji KE. Tym samym przestanie być ważne to kto rządzi w Polsce i co Polacy myślą o UE. Myśleć sobie będziemy mogli. Do czasu.

Póki więc możemy, to czas najwyższy, by przedmiotem naszych poważnych rozważań stał się wreszcie PLEXIT (proponuję tą nazwę w analogii do dwusylabowych: BREXIT i GREXIT). Wyjście z UE jest w tej chwili niepopularne w Polsce (żeby było jasne- ja głosowałem w pamiętnym referendum PRZECIW), a PiS go nie poprze. Tym bardziej otwiera się nisza dla tych którzy mają cojones i chcą zaistnieć w polityce. To jest właśnie ten moment Panowie i Panie! Niczego w tej chwili Polska (i PiS też!) nie potrzebuje tak bardzo jak prawicowej, antyunijnej opozycji dla rządzącego PiS. Najwyższy już czas na porozumienie (o zjednoczeniu nie ma mowy) polskich sił antyunijnych i powołanie czegoś koordynującego poczynania polskiego Jobbiku. Czas by w polskiej polityce zaistniała wreszcie realna alternatywa dla naszego członkostwa w UE (której tak bardzo brakowało w czasie naszych „bezalternatywnych” negocjacji nad warunkami akcesu i o której wszyscy „nasi” negocjatorzy i „dyplomatołki”- ci od „brzydkiej panny bez posagu”- zapewniali, że nie istnieje) chociażby po to, by pani premier mogła pokazać w Brukseli sondaże i powiedzieć: „panowie, zbastujcie nieco bo tym wstrętnym faszystom słupek się podnosi”. UE bez Wielkiej Brytanii to naprawdę będzie coś zupełnie innego niż dotychczas i trzeba się poważnie zastanowić, czy chcemy tam być.

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka