Kot z Cheshire Kot z Cheshire
604
BLOG

Dzisiejszym sarmatom ku rozwadze

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka Obserwuj notkę 28

 

 

 Święto niepodległości to dobry dzień dla zastanowienia nad tym, jak ową niepodległość utrzymać i jak jej nie utracić. Wydaje się, że w dzisiejszej (i nie tylko dzisiejszej o czym za chwilę) Polsce przeważają dwa przeciwstawne poglądy na te kwestie. Pierwszy polega na tym, że powinniśmy prowadzić w miarę samodzielną i aktywną politykę, artykułować swoje stanowisko na arenie międzynarodowej, starać się je forsować i walczyć o własne interesy. Nasze bezpieczeństwo polegało by na własnej sile i wywalczonej pozycji lokalnego lidera i gracza, z którego zdaniem inni muszą się liczyć.

Drugie stanowisko zasadza się z grubsza na tym, że nie mamy dosyć siły na samodzielność i powinniśmy wycofać się w zacisze sprawdzonych sojuszy i porozumień, a swoją korzyść odnaleźć w szerszym interesie unii europejskiej, której jesteśmy członkiem.

W przybliżeniu można uznać, że pierwsze stanowisko to program Lecha Kaczyńskiego i jego kontynuatorów, zaś drugie to program PO. Przyznam, że nie byłbym w pełni przekonany do żadnego z nich, gdyby nie historia, która to magistra vitae est.

Program Kaczyńskich można uznać za powtórzenie polityki IIRP, sformułowanej przez Piłsudskiego i kontynuowanej przez Becka. Analogie są bardzo wyraźne, zresztą często przywoływane. Jak wiemy, przed 75 laty program ten doprowadził do katastrofy. Samodzielność Polski okazała się nie do zaakceptowania dla sąsiednich mocarstw, posiadających zupełnie odmienne interesy i doprowadziła do ich, zgubnego dla Polski porozumienia. Dwudziestoletni sen o samodzielności i sile skończył się hekatombą II wojny światowej, jednak… nie wymazał Polski z mapy świata. Dziś niewielu jest w stanie przyznać, że Polska wyszła z II wojny światowej  obronną ręką, ale wziąwszy pod uwagę rozmiary wrześniowej katastrofy, taki wniosek się nasuwa. Kraj napadnięty równocześnie i pobity na głowę przez dwa nienawidzące go, nieporównanie silniejsze i owładnięte zbrodniczymi ideologiami mocarstwa, kończy tą przygodę w nie najgorszych granicach, z namiastką niepodległości stopniowo rozbudowywaną… Doprawdy, mogło być gorzej!  Zawdzięczamy to bohaterstwu polskiego żołnierza, którego krew zaważyła na porozumieniach „wielkiej trójki”, ale też przedwrześniowym gwarancjom wynegocjowanym przez Becka. Myślę, że zaważyło wtedy przede wszystkim wysokie morale narodu, wyrosłe w dwudziestoleciu międzywojennym. Tą myśl radzę zapamiętać.

 

Drugi program, bywa określany jako „piastowski” (ograniczona zależność od cesarstwa niemieckiego) , w kontraście do „jagiellońskiej” polityki Kaczyńskich. Oba określenia nie mają większego sensu: nie da się uprawiać polityki jagiellońskiej w pojedynkę (wynikała z unii) i nie da się uprawiać polityki piastowskiej pomiędzy dwoma mocarstwami. W rzeczywistości program PO to powtórka sarmackiej ideologii I RP, wyrażonej hasłem „Polska nierządem stoi”. Program ten zapewnił Rzeczpospolitej kilkadziesiąt lat względnego spokoju za drugiego z Wettinów i pod wieloma względami był przeciwieństwem polityki IIRP.  Zasadzał się na założeniu, że Polska jest bezpieczna pomiędzy mocarstwami, gdyż jej ograniczona podległość Rosji uniemożliwia zagarnięcie jej terytorium przez głodne Prusy (i Austrię), tak długo, jak długo nie stanowi ona dla nich zagrożenia. Gwarancją nienaruszalności terytorium Polski była więc jej polityczna bierność i bezsiła i to naprawdę działało! Oczywiście do czasu. Niewielu dostrzega, że dzisiejszy program PO jest kropla w kroplę kopią tamtej- sarmackiej ideologii. Nienaruszalność Polski ma gwarantować rozmycie się w UE, a więc podległość Niemcom (w XVIII w. Rosji), którym nie opłaci się dzielenie polskim terytorium z Rosją, skoro mają całość. Byle by tylko nie fikać, nie prowokować i nie zbroić się zanadto, bo jeśli będziemy w stanie się sami obronić i wybić na samodzielność, to dla Niemiec lepiej będzie wziąć część niż stracić całość. Zamiast siły i niezawisłości: grillowanie i kult „świętego spokoju”. Nawet hasła są zaszyfrowaną kopią tamtych sarmackich: „nie uprawiajmy polityki, budujmy mosty!” itp.

 

Jak napisałem wyżej, polityka Becka doprowadziła do straszliwej katastrofy z której Polska wyszła obronną ręką, zaś polityka „braci sarmackiej” zapewniła Polsce kilkadziesiąt lat spokoju, zakończonego jednak stopniową utratą niepodległości i wymazaniem Polski z mapy świata na ponad 120 lat. Nie zapobiegła też późniejszemu upustowi krwi w kolejnych powstaniach. Przede wszystkim jednak, doprowadziła ona do straszliwego upadku morale narodu w epoce saskiej, któremu po prostu nie chciało się walczyć o niepodległość. Zwłaszcza elity schyłku IRP budziły prawdziwe obrzydzenie (skąd my to znamy?).  Tak naprawdę, tzw. „obóz niepodległościowy” niewiele się różnił od targowiczan (niektórzy z nich próbowali wcześniej dogadać się na podobnych zasadach z Prusami), a chyba przewyższał ich nawet polityczną głupotą i nieodpowiedzialnością, choć tu można się spierać. Takie to były skutki polityki „świętego spokoju”.

 

Wybór właściwej drogi dla Polski stoi przed nami i doprawdy jest się nad czym zastanawiać. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy z powagą wspominamy tych co oddali życie za Niepodległą, lub ze śmiechem wtranżalamy czekoladowego orła.      

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka