Kot z Cheshire Kot z Cheshire
1751
BLOG

Aborcja, transplantologia, eutanazja

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka Obserwuj notkę 61

 

 

Mamy obecnie prawdziwy wysyp tematów mających odwrócić uwagę opinii publicznej od kłopotów rządu. Mamy więc profesora Chazana i dzisiejszą, tragiczną wiadomość o śmierci młodego człowieka we Wrocławiu. Aborcja i eutanazja, to tematy budzące ogromne emocje, mimo że dotyczą stosunkowo niewielkiej ilości bezpośrednio zainteresowanych. Dziwi to, gdyż obserwujemy nieproporcjonalnie silną presję na umożliwienie bezproblemowego zabijania ludzi: tych nienarodzonych i tych ciężko rannych. Temat jest wciąż obecny i trwa prawdziwa orka budowniczych „nowego- lepszego świata” na ugorze tzw. tradycyjnego systemu wartości. Na co im to potrzebne?

Na początek transplantologia. Przy okazji tragicznej śmierci Kamila trwa dyskusja, w której jej zwolennicy twierdzą, że narządy do przeszczepów pobiera się tylko i wyłącznie wtedy, kiedy nie ma już żadnych wątpliwości, że dawca nie żyje, a więc kiedy nastąpi tzw. śmierć mózgowa. Słyszałem, że metoda nie dopuszcza wątpliwości i że lekarze, naukowcy i filozofowie są tu zgodni, co z całą pewnością nie jest prawdą.

Klasyczna definicja śmierci stanowiła, że za martwą można uznać osobę u które stwierdzono zatrzymanie akcji serca. Jeżeli tak, to obecnie wszystkie organy przeszczepiane wyjmuje się z osób żywych, gdyż krótko po zatrzymaniu akcji serca nie nadają się już one do niczego. Zmianę, a raczej zmiany definicji śmierci dokonywano tylko i wyłącznie dla potrzeb transplantologii. Piszę o zmianach, bo było ich kilka, a polegały na redukowaniu ilości niezbędnych badań i czasu pomiędzy stwierdzeniem „śmierci mózgu” a uznaniem osoby za martwą i zezwoleniem na pobranie organów. Trzeba tu od razu powiedzieć, że osoba u której stwierdza się śmierć mózgu jest często zdolna do dalszego życia, oczywiście przy jego podtrzymywaniu. Dla potrzeb transplantologii nazywa się ją martwą, ale martwa wcale nie jest: procesy życiowe w niej trwają, jest raczej „śmiertelnie ranna” lub „nieuleczalnie chora”. Tak czy inaczej, wyjmując z niej serce dobija się ją. Subtelna różnica między definicją śmierci „klasyczną” a „transplantologiczną” polega na tym, że osoba u której stwierdzono śmierć „sercową” już w żaden sposób przy życiu podtrzymywać się nie da- jest faktycznie martwa, zaś osoba ze stwierdzoną śmiercią mózgową może żyć jeszcze … długo. W tym sensie, zwolennicy transplantologii popełniają swego rodzaju tautologię: uznają za martwe osoby wyczerpujące definicję śmierci, stworzoną specjalnie do tego celu, aby te osoby móc nazwać "martwymi". Taką metodą można zakwalifikować jako martwego każdego z nas, wystarczy tylko stworzyć odpowiednią formułkę. Myślę że „naukowcy i filozofowie” już nad nią pracują.

Przeciwnicy transplantologii zwracają uwagę na pewną ważną okoliczność. Otóż, są ludzie, którzy za organ do przeszczepu są w stanie zapłacić każde pieniądze- życie jest przecież bezcenne. Oczywiście ICH życie, bo z drugiej strony: ile jest warte życie ciężko rannego biedaka, który za dzień- dwa z pewnością wyzionie ducha? Niestety, obawiam się, że dla wielu lekarzy nie jest ono NIC warte. Ta kosmiczna różnica między ceną życia ubogiego, śmiertelnie rannego człowieka, a ceną jego organów stwarza niemożliwe wprost napięcie:  sytuację, która musi ewoluować i już od dawna ewoluuje. Gdyby lekarz sprzed czterdziestu lat przeniósł się w czasie i zobaczył jak ustala się „śmierć mózgową” w przeciętnym współczesnym szpitalu, przerażony natychmiast złożył by doniesienie do prokuratury!  Zapewne, organy będzie się wyjmować z osób coraz krócej diagnozowanych, u których śmierć mózgową stwierdzono jednym pospiesznym badaniem, a w końcu z osób żywych, które jedynie uzna się za śmiertelnie ranne. Myślę że pokątnie już się to robi. Na przeszkodzie w swobodnym robieniu kasy na przeszczepach organów stoi jedynie tradycyjny system wartości, który wielu lekarzy wyznaje i o który mają odwagę się upomnieć, jak chociażby profesor Chazan.

 „Jeśli nie wiadomo o co chodzi- chodzi o pieniądze”- ta zasada niczym brzytwa Ockhama pozwala odnajdywać sens wielu zdarzeń. W przypadku sporu o aborcję pozornie chodzi o życie nienarodzonych, odpowiedzialność, swobodę obyczajową i.t.p. Piszę pozornie, bo przecież ludzie rozsądni wiedzą że te rzeczy nie wzbudziły by aż takich emocji i zaangażowania aż takich środków po stronie lobby proaborcyjnego! Zarówno w sporze o aborcję jak i eutanazję musi chodzić o pieniądze – organy do przeszczepów bywają bezcenne, a aborcja oznacza przecież swobodny sex, a z tego współczesny świat potrafi ciągnąć niezłą kasę. Tylko że to chyba nie ta kasa - za mała!

O jaką więc kasę chodzi? Moim zdaniem odpowiedź brzmi: o tą z systemów emerytalnych, a w całym sporze legalizacja aborcji jest tylko narzędziem służącym legalizacji eutanazji ludzi starszych i „bezproduktywnych”.

Współczesne systemy emerytalne opierają się (nie wdając się w szczegóły) na zasadzie, że ludzie aktualnie pracujący utrzymują emerytów. Pomysł jest dziewiętnastowieczny i powstał w warunkach dwucyfrowego wzrostu gospodarczego i dwucyfrowego przyrostu demograficznego. Przetrwał do czasów dzisiejszych, gdy wzrost gospodarczy jest zerowy, a przyrost demograficzny bywa ujemny. W tych warunkach cały ten system (a więc nie tylko system socjalny ale też bankowy) MUSI się zawalić, o czym wiadomo od dawna. Trzeba więc znów zacząć rodzić dzieci i tyrać za mniejsze pieniądze, a tego współczesny europejczyk nie lubi.  Chyba że… zaczniemy eksterminować emerytów. Ich utrzymanie staje się obecnie nie tyle kosztowne co, zdaniem wielu, wręcz niemożliwe. Na przeszkodzie stoi w zasadzie tylko (piszę „tylko”, bo technicznie sprawa jest prosta: staruszkowie są słabi i bezbronni, stanowią dla wszystkich kłopot, zresztą tu i ówdzie już się eksperymentuje) ten „stary zapyziały chrześcijański system wartości”.  Więc się z nim walczy, a aborcja i transplantologia są tylko stopniem na drodze do erozji zasady iż Zycie ludzkie jest nienaruszalne. Przed nami „Nowy Wspaniały Świat”!

 

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka